"to"
Coś mnie męczy i uwiera i nie mówimy tu o ubraniu, które ostatnimi czasy naciągam na siebie metodą dzdzownicy.
Coś mi siedzi w głowie i nie daje mi w spokoju przeżywać życia.
"To" siedzi sie wk... Na byle, co.
"To" ma plan taki
1. Pozabijać dzieci z kałasznikowa, które również grają w piłkę prosto w moje okno i zburzyć plac zabaw dla dzieci z pod okna, z godnie z umową zakupu mieszkania miało go nie być.
2. Pozabijać te, które włażą na daszek piwnicy i siadają tuż przy moim balkonie i się drą w okno.
3. Wysadzić magazyn, który mam pod swoim mieszkaniem, w którym notorycznie o 7: 30 robią coś piłą maszynową a ja mam jeszcze 30 minut snu.
"to" po prostu czuje jak mnie nagniata bierze moje nerwy i szarpie aż się zamieniam w oszalałą dziką starą babę, która z szaleństwem w oczach i prawie potokiem śliny w ustach, ale w ciąż z własną szczęką się drze.
Dochodzę do tego momentu, w którym nie chce tu mieszkać.
Mój mąż twierdzi, że trzeba się dostosować
I w tej sekundzie trafia mnie szlak i jestem jak breksersera ) nie pamiętam dokładnej nazwy w każdym razie barbarzyńca w trakcie walki zmienia się w breksera gdzie nie czuje bólu i wszystkich zabija)
Biorąc pod uwagę ze mamy inne mieszkanie tylko trzeba skończyć je wykańczać to już inna sprawa.
Odpowiedz jest następująca:
A weź ty se znajdź księcia z bajki na razie nie mamy kasy na wykończenie.
I wtedy ja razem z "to " robimy tup wychodzimy i jesteśmy rozżaleni na cały świat no i co jak trzeba to sobie znajdę, bo jestem byczuniem materialistą
Potrzebuje jeszcze domu z ogrodem i basenem zakrytym:)
Heh..
Dodaj komentarz